opis filmu

Rok 1944.
Dwa okopy.
Dwóch żołnierzy na polu bitwy.
Polak i Niemiec.
Spotykają się przy jednym stole w Wielkanoc.

Film opowiadający historię polskiego żołnierza, który według rozkazu miał wysadzić wrogie jednostki. Nie wszystko poszło zgodnie z planem - jeden Niemiec pozostał przy życiu. Bohaterowie zostają sami w swoich okopach, zastanawiając się co planuje wróg. Niemiec nie ma amunicji, Polak jest ranny po wybuchu. Wiedząc, że jutro będzie Wielkanoc, polski żołnierz wymyśla podstęp i wprowadza go w życie. Wrogowie spotykają się następnego dnia przy jednym stole.

Dzień III (17.05.09r.) pt. Dialog i niemiecki żołnierz

4.30... nie! ja chcę spać!!!
O 5.00 wszyscy byli już obudzeni.
Musieliśmy się zebrać, inaczej cały projekt ległby w gruzach.
Na 6.00 miała przyjechać Dominika.
Niebo było zachmurzone, ale wyglądało na to, że nie padało w nocy.
Spakowaliśmy wszystko i pojechaliśmy na plan.
Od razu wzięliśmy się do pracy. Szło świetnie - sprawnie i szybko.
Ani kropli deszczu.
Najpierw sceny początkowe z Polakiem.
Około godziny 11-12 odwiedził nas konsultant historyczny/były wojskowy, przywożąc grające w filmie, prawdziwe: mauzera i parabellum.
Podczas gdy Mateusz przechodził szkolenie z obsługi broni, Leszek załatwił zgodę na użycie świec dymnych.
Nagraliśmy ujęcia bitewne z Polakiem.
Niebo zaczęło się przejaśniać. Wszystko szło super.
Czas na dialog. Słońce prześwitywało już przez chmury.
W szybkim tempie, prawie bez dubli, nagraliśmy dialog.
Potem sceny końcowe z pistoletem.
Słońce niebezpiecznie zbliżało się ku zachodowi, więc pospiesznie: ja dogrywałem detale, Leszek budował scenografię stanowiska niemieckiego.
Godz 18.00. Sceny Niemca z bronią.
Godz 19.30. Następne ujęcia. Musieliśmy rozstawić lampy.
Pracowaliśmy prężnie do 22, nagrywając jeszcze nocne sceny z podkładaniem miny przez Polaka.
Byliśmy padnięci, a zostało nam jeszcze pakowanie całego sprzętu po nocy.
W ciszy, z twórczym zmęczeniem i świadomością końca zdjęć, pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do domów.
Ja usypiałem za kierownicą. W życiu nie czułem takiego zmęczenia.
W domach byliśmy koło godziny 1.00. Każdy padł do łóżka i zasnął od razu.

Produkcja zakończona.

Michał Wiśniowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz